Kask na znak... opieki
Kiedy widzę rowerzystę w kasku, to dla mnie znak, że jest on rozważny i świadomy tego, ile niebezpieczeństw może czyhać na drodze. Jednak wciąż mało Polaków jeździ w kaskach, chociaż ta liczba z roku na rok sukcesywnie rośnie. To widać w oczach. Przynajmniej ja widzę. Jeszcze pięć czy sześć lat temu trudniej było zauważyć dobrze zabezpieczonego rowerzystę. Cieszy mnie to. A jak to się ma do dzieci?
Kaskomoda
Zauważyłam dziwną i dość nierozważną tendencję, gdzie rodzice kupują kaski dzieciom, ale sami jeżdżą bez zabezpieczeń. Nie wiem, czy decydują się na zakup kasków, bo są śliczne i kolorowe, pasują do roweru, może były w komplecie lub dziecko bardzo chciało... Zakładam, że wyposażono malucha w hełm dla bezpieczeństwa. A co z Twoim bezpieczeństwem rodzicu? To zostawię do rozważenia, bo jesteście dorośli.
Na tym zdjęciu możecie zobaczyć ujęcie z mojej kamerki samochodowej, jedno z wielu… kiedy mijam rodzinę, w której tylko dziecko ma kask… chociaż wszyscy poruszają się ulicą, na dość ruchliwym odcinku.
Rodzic wzorem
Ku przestrodze wyjaśnię Wam jednak, dlaczego wkrótce w takich rodzinach najprawdopodobniej (choć nieobowiązkowo) pojawi się bunt, np. dyskusje, niechęć do noszenia kasku lub (w przypadku rodzin z dużą dyscypliną i brakiem przyzwolenia do protestów) zdejmowanie kasku, gdy rodziców nie ma w okolicy. Dzieci uczą się przez naśladownictwo, nie przez wyjaśnianie, chociaż i to drugie ma na nie duży wpływ, jeżeli jest dobrze przeprowadzone. Jeżeli rodzic jeździ bez kasku, w głowie dziecka mimowolnie kształtuje się obraz dorosłego na rowerze bez kasku. Chcąc być bardziej dorosłe, dziecko będzie chciało robić tak jak opiekun.
Oczywiście oprócz rodziców działają na nas inne wzorce i pasje, tak więc jest szansa, że dziecko naśladując np. taty kolegę (cyklistę) lub ulubioną postać z bajki, będzie jeździć w kasku. Pamiętajcie, że może też chcieć zdejmować kask, jeżdżąc okolicznymi uliczkami z kolegami, kiedy Was nie ma obok, a wszyscy z ekipy są bez kasku. „Skoro ich rodzice im nie kupili i oni nie muszą, to ja nie będę robiła z siebie jakiejś frajerki…” Pomyślcie o tej perspektywie. Nie bądźcie hipokrytami, bo to powoduje, że tracicie autorytet, a co za tym idzie, obniżacie szanse na bezpieczne nawyki swojego dziecka.
Jeżeli chodzi o inne elementy, które mogą wpłynąć na chęć noszenia kasku, to zachęcam, aby pozwolić dziecku wybrać kask. Chętniej będzie nosić ten wybrany przez siebie niż taki, który niekoniecznie odpowiada dziecięcej wizji.
Nie kupujcie więc kasku czy innych ochraniaczy, aby pokazać jaką to opiekę sprawujecie nad dzieckiem i nie udawajcie, że Was ryzyko nie dotyczy. Kask dziecięcy to nie symbol opieki nad małym, kruchym dzieckiem. Podczas wypadku, w starciu z jakąkolwiek, choćby drobną przeszkodą, możecie okazać się bardziej krusi niż Wam się wydaje. A dobry opiekun to żywy opiekun.
Kask to oczywiście fajny gadżet, ale też ochrona. Podobnie jak kamizelka, lampki i inne dodatki, które warto mieć. Na drodze w mieście, czy w lesie, błąd może być Twój, ale nie tylko…